Nie krzycz, ty dziwko!
-Hej- Posłałam
Ericowi słaby uśmiech. Minął tydzień od kiedy ostatni raz
widziałam Justina. Mój prawnik odwiedził Justina i jego adwokata w
więzieniu. Prawnik Justina jest pewien, że wygra tę sprawę. Nie
wiem dlaczego jest taki pewny. Zeznanie jest jutro i tak, jestem
przerażona. Jeśli Eric będzie zeznawał, Justin nie wyjdzie tak
szybko z więzienia.
-Cieszę się,
że Cię widzę, Katniss.- Eric uśmiechnął się. Poprowadził mnie
przez korytarz do salonu.- Proszę, usiądź.- Usiadłam na czarnej
kanapie. Jego dom jest naprawdę duży i wiem, że każdego miesiąca
zmienia samochód. Jego rodzice są bogaci. Salon jest piękny, z
dużą ilością lampek. Spojrzałam na Erica, który obserwował
mnie.
-Eric,
prawdopodobnie wiesz, dlaczego tutaj jestem. Zeznanie jest jutro i
potrzebuję cię. Potrzebuję cię do zezn-
-Katniss, czy
mogę ci coś powiedzieć?- Powiedziałam, żeby kontynuował.-Czy
kiedykolwiek zastanawiałaś się, dlaczego mam tak dużo samochodów?
Albo, że mój dom jest większy od „Białego Domu”? To dlatego,
że mam 22 lata, a nie 18, tak jak Justin. Nie jestem jak jakiś
napalony nastolatek, jestem biznesmenem.- Delikatnie mówiąc byłam
w szoku. Byłam zmieszana i- Rozumiesz mnie?- Biznesmen? Ale każdego
dnia chodził do szkoły. Tak, chodził do ostatniej klasy szkoły
średniej, ale nadal chodził.- Katniss?- Dlaczego miałby chodzić
do szkoły, jeśli on ma 22 lata?- Katniss, wszystko w porządku?
-Nie! Nie jest w
porządku! Co próbujesz powiedzieć?- Czy jestem magnesem
przyciągającym złych chłopców?
-Próbuję
powiedzieć, że jestem złodziejem samochodowym.- Kim jest?- Po
pierwsze, mój zespół i ja kradniemy samochody, a następnie
odnawiamy je i sprzedajemy.
-Wiem, że to
robisz!- Umawiałam się z facetem, który wykonuje tę „pracę”-
Ale to jest niezgodne z prawem!- On tylko uśmiechnął się.
-Wiem. Wracając
do zeznania, nie mogę tego zrobić- Opuścił głowę.- Justin jest
najlepszy w tej pracy, muszę to przyznać. Ale ja i mój zespół,
Katniss, jesteśmy na drugim miejscu. Nie przyjaźnię się z
Justinem i nigdy nie będę, ale jako biznesmen, to nie byłoby w
porządku spaść tak nisko.- Nisko?
-Nisko? Jeżeli
wsadzisz Justina do więzienia, możesz być najlepszy w tej głupiej
pracy czy coś. Ponieważ Justin-
-Nie, Katniss.
To nie tak pracujemy. Nie możemy zeznawać przeciwko sobie, to
byłoby głupie. Znam Justina i wiem, że on ma połączenia na całym
świecie. Zeznając przeciwko Justinowi albo każdemu, kto jest w
tego rodzaju pracy, jest jak zamawianie własnej śmierci. To,
dlatego nie mogę ci pomóc, Katniss. Przepraszam.- Pocałuj mnie w
dupę.
-Mogę cię o
coś zapytać? Dlaczego wziąłeś mnie na randkę?- To co chciałam
powiedzieć to....Dlaczego ja? Dlaczego to zawsze muszę być ja?
-Żeby
zdenerwować Justina- Świetnie. Jestem w tym gównie na własną
rękę.
**
Nie obchodzi
was, czy coś dzieje się z nieznajomym. Lub nawet z przyjacielem.
Albo nawet z rodziną. Oczywiście, współczujesz im; możesz źle
się przy nich czuć. Ale niespecjalnie kochać. Zamiast waszego
egoistycznego myślenia, typu „Cieszę się, że to nie byłam ja”
albo „Cieszę się, że to nie przydarzyło się mnie” Nie
próbujcie zaprzeczać. Wszyscy tak robią.
Nigdy nie
obchodzi cię to, aż nie przytrafi się to tobie. Lub działa na
ciebie. Jest tak kiedy zdajesz sobie sprawę, że powinnaś próbować
trochę bardziej. Pokazać więcej zrozumienia. Zrobić wszystko ,co
możesz. Ale zanim te myśli przyjdą, jest już za późno i
wszystko przemija.
-Czy przysięgasz
i potwierdzasz, aby znający cię najlepiej oświadczył, że to co
właśnie masz powiedzieć będzie prawdą, całą prawdą i tylko
prawdą?* - Spojrzałam na Justina. Jesteśmy w sądzie. On spojrzał
na mnie i uśmiechnął się, zanim odpowiedział.
-Rozumiem- Jego
prawnik wstał i podszedł do Justina.
-Panie Bieber,
Wiesz dlaczego dziś tu jesteśmy?- Justin spojrzał na mnie
niewinnie, udaje zmieszanie.
-Nie bardzo-
Powiedział cicho. Co on robi?
-Widzisz tę
kobietę?- Jego adwokat wskazał na mnie- Znasz ją?
-Cóż,
całkiem- Powiedział. Teraz on mnie nie zna?- Spotkałem ją wczoraj
w klubie „La
Tormn4;nt**”. Ona-
-Zanim
będziesz kontynuować, Panie Bieber, był ktoś z panem? Aby
potwierdzić alibi- Zapytał prawnik. W klubie? On kłamie.
Spojrzałam na Justina. Kłamca, kłamca, spłonie w ogniu.
-Właściwie
tak. Mój najlepszy przyjaciel Luke i jego dziewczyna Audrey. Możesz
do nich zadzwonić.- Jego prawnik skinął. Luke jest z drużynie
Justina, oczywiście, ze pomoże mu uciec z więzienia.- Tańczyliśmy,
rozmawialiśmy i robiliśmy przypadkowe rzeczy, kiedy zobaczyłem
najpiękniejszą dziewczynę. Tak, ciebie Katniss. W nocy poznaliśmy
się nawzajem. I skończyło się w mojej sypialni. Obudziliśmy się,
kiedy usłyszeliśmy policję.- Dobrze, chwileczkę? Co się właśnie
stało?
-O
czym ty mówisz?- Wstałam- Zabrałeś mnie wbrew mojej woli! I
spotkałam cię w Miami idioto.-Krzyknęłam.
-Panno
Miller, proszę się uspokoić!- Powiedział sędzia.
-Panie
Bieber, możesz powiedzieć, czy kiedy przyjechała policja,
zobaczyli związaną Katniss? Lub nadużywaną? Nieprzytomną?- Jego
prawnik kontynuował.
-Nie,
pan Morris jest świadkiem.- Justin dodał. Odwróciłam się do Pana
Morrisa.
-Tak,
ale to nie udowadnia...- Justin brutalnie przerwał prawnikowi.
-To
wszystko udowadnia.- Powiedział i usiadł.
-Teraz,
usłyszałem już obie strony. Potrzebuję 20 minut, aby pomyśleć o
tym i przedstawić moją decyzję.- Sędzia powiedział i wyszedł.
Nie mogę w to uwierzyć. Jeżeli nie udowodnię, że Justin zabrał
mnie wbrew mojej woli, on ponownie będzie na wolności. Pobiegłam w
stronę męskiej toalety. Zobaczyłam straż przy drzwiach.
-Nie
można tam wejść, panienko.- Jeden z nich powiedział. Przedarłam
się przez drzwi toalety i zaczęłam szlochać.
-Co
ty robisz Justin? Co i dlaczego?- Płakałam przez minutę. On nic
nie powiedział.
Cisza.
Justin
westchnął ciężko, wolno odwracając się z dala ode mnie.
-Dlaczego
płaczesz w męskiej toalecie?
-Nie
mogę uwierzyć, że właśnie to zrobiłeś!
-Nie
lubię sikać przed publicznością. Możesz stanąć na korytarzu,
na jakieś 10 sekund i pozwolić mi skończyć?- Justin powiedział
chłodno.
-Nie,
nie mogę!- Zapłakałam jeszcze raz.
-Właśnie
chciałem w spokoju oddać mocz.- Wymamrotał.
-A
ja chcę rozerwać twoje jaja!- Krzyknęłam.
-Justin
lubi, kiedy jego jądra są dotykane.- Powiedział. Chwyciłam jego
męskość- Nie rób nic głupiego. Pamiętaj z kim masz do
czynienia.
-Mam
do czynienia z okrutnym, sexy basterd'em.- Syknęłam, a on zaczął
się śmiać.- Coś śmiesznego?
-Po
prostu powiedziałaś, że jestem seksowny.- Uśmiechnął się do
mnie. Muszę się stąd wydostać.
-Cześć
Justin.- Powiedziałam i wyszłam, zanim mógł coś zrobić. Weszłam
do sali i czekałam, aby wszystko zacząć od nowa.
-Cieszę
się, ze jesteśmy tu dla ostatecznej decyzji- Sędzia powiedział.-
Po przestudiowaniu dokumentów, zauważyłem, że nie możemy
umieścić pana Biebera w więzieniu. Zadzwoniliśmy do Luke i
Audrey, i oni potwierdzili alibi Justina. Bardzo przepraszam panno
Miller, ale może to nie jest facet, którego chcesz w więzieniu.
Może trzeba go wymienić.
-Co?!-
Wysyczałam- To jest Justin Bieber! Przestępca i porywacz.
-Nie
mamy żadnych zeznań. On ma dwóch świadków, a pani? Żadnego. Nie
możemy go aresztować za przestępstwo, ponieważ nie widzieliśmy
jak je popełnia, tylko słyszeliśmy. Justinie Bieberze jesteś
wolny.- Sędzia powiedział.- Do widzenia. Następna sprawa!-
Spojrzałam na pana Morrisa.
-On
jest wolny.- Powiedziałam przerażona.
-Próbuję
go wysłać do więzienia przez 4 lata- Powiedział Pan Morris- I
zawsze udaje mu się uratować.
On
zamierza mnie zabić.
On
zamierza mnie zabić.
On
zamierza mnie zabić.
Wyszłam
od tyłu, starając się zwiększyć odległość między nim, a mną.
Była dziewiąta trzydzieści w nocy i zamierzam jechać do domu.
-Nie
ruszaj się.- Powiedział niebezpiecznym głosem. Jego głos posyła
dreszcze wzdłuż mojego kręgosłupa. Przełknęłam głośno.
-Czego
ode mnie chcesz?- Udało mi się zapytać.
-Chcę
ciebie.- Podniósł nóż- Jesteś piękna- Natychmiast odwróciłam
się i zaczęłam uciekać. Nie było nikogo. Puste drogi. Jaki
banał. Obejrzałam się, aby zobaczyć jak daleko był i wiecie co
się stało? Upadłam. Złapał mnie za ręce.- Gdzie idziesz,
piękna?- Powiedział zbliżając się do mnie.
Zaczął
całować moją szyję i szczękę.
Krzycz!
I
krzyczałam.
-Nie
krzycz, ty dziwko!-
Krzyknął i nadal mnie całował. Obrzydliwe.
Nagle
zostałam oderwana z dala od przerażającego faceta, silne ręce
trzymały mnie w miejscu. Spojrzałam w górę i zobaczyłam faceta,
trzymającego moje ramiona, uniemożliwiając mi spadanie.
Jest
tam. Mój bohater.
Gdy
dostrzegłam jego twarz, prawie krzyknęłam jeszcze raz.
-Nie
krzycz.- Mój bohater powiedział- Długi dzień, prawda Katniss?
-Proszę.-
Błagałam- Nie krzywdź mnie, Justin.
*-
przepraszam, ale nie wiedziałam jak poprawnie przetłumaczyć to zdanie :(
**-
tak napisała autorka.
Bardzo,
bardzo dziękujemy za każdy komentarz i wejścia :)